Kiedy nie zwracamy na coś uwagi, niemalże dla nas nie
istnieje. Ale kiedy już zaczniemy zwracać, to nie dostrzegamy niczego innego.
Najbardziej komicznym przykładem tego, dokąd zawieść nas może zwracanie swej
uwagi na wybrane zagadnienia jest tak zwany syndrom studenta medycyny. Bo
studenci medycyny często rozpoznają u siebie objawy chorób o których się akurat
uczą. Po prostu zaczynają szukać u siebie tych objawów i to wystarcza, żeby
zaczynali je dostrzegać. Podobnie jest ze syndromem studenta psychologii,
której to adepci rozpoznają u siebie szereg zaburzeń psychicznych. Myślenie o
jakimś problemie może ten problem stwarzać. Najbardziej przewrotnym sposobem
pogrążania kogoś jest przypominanie mu o jego problemach pod pretekstem pomocy
w nich.

Myślcie sobie co chcecie, lecz z większością osób która
udziela mi swoich chamskich, aroganckich, protekcjonalnych porad, nie
zamieniłbym się na życie za Chiny Ludowe. Bo na ogół uważam ich życie za nieciekawe (pewnie tak jak oni moje, tyle że ja głośno tego nie mówię). Jeśli
zazdroszczę komuś kobiet, to tylko prawdziwych, a nie oziębłych i jędzowatych.
A jeśli zazdroszczę pieniędzy, to na pewno nie potrzebuję harówy i wyścigu
szczurów. Jeśli brakuje mi znajomości, to nie z nudnymi palantami bez
charakteru, którzy potrafią tylko lawirować. Więc skończcie mi pierdolić wasze
mądrości, bo w swoim zadufaniu nie jesteście w stanie dostrzec jakie bogate
zgromadziłem doświadczenia. Nie chciałbym pozamieniać się z wami głowami, bo zanudziłbym
się na śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz