
Zmiany są bardzo trudne, bo naszej psychicznej integralności
strzeże mechanizm obronny nazywany systemem iluzji i zaprzeczeń. Najczęściej
przywołuje się go rozpatrując dynamikę uzależnień, ale nie jest to specyficzna
cecha tylko alkoholików, narkomanów czy hazardzistów. Wszyscy jesteśmy
uzależnieni od różnych emocjonalnych regulatorów, bronimy więc (często w sposób
bardzo infantylny) swojej tożsamości emanującej określonym trybem życia.
Krytykę swojego postępowania odbieramy jako atak na siebie, a
odpowiedzialnością za własne błędy obarczamy otoczenie i okoliczności. To jeden
z powodów dla których trudno się uczyć na błędach.
Następny jest taki, że związane z porażkami poczucie krzywdy
zwiększa skłonność do życiowego cynizmu, w rezultacie czego sami stajemy się
skurwysynami. Na drugim biegunie mamy natomiast poczucie winy za wszystkie złe
rzeczy jakie nas w życiu spotykają. A przecież nie tylko warto, ale trzeba
kochać, ufać i pomagać ludziom. Niestety wiąże się to z ryzykiem. Prędzej czy później stykamy się więc z
wampirami żerującymi na naszych czułych miejscach. Wtedy życie objawia nam się
w całej swojej obrzydliwości. Lecz jak pisał Edward Stachura „życie jest
piękniejsze i straszniejsze jeszcze jest – wszystko przy nim blednie, blednie
nawet sama śmierć!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz