Szczytowym osiągnięciem ewolucji jest ludzki mózg. Pomimo
wielu właściwości dzielonych z jego zwierzęcymi odpowiednikami, posiada on
unikalny potencjał. Ludzki intelekt nie ma sobie równych w świecie przyrody,
czego najlepszym dowodem jest zbudowana przez nas cywilizacja. Oczywiście nie
sposób odizolować go od kierujących nami emocji, gdyż tak jak inne zwierzęta
aby przetrwać „musimy” rozmnażać się i zdobywać zasoby, a ponadto, biorąc pod
uwagę naszą społeczną specyfikę, także współpracować i konkurować. Uczucia
uświadamiają nam te potrzeby, ale inteligencja niekiedy może je studzić.
Czasami każe nam rezygnować z działań porywczych czy ulegania pokusom, po to by
realizować wyższe, długofalowe cele. Zdolność przewidywania następstw swojego
postępowania nie tylko umożliwia samokontrolę, lecz również planowanie. A to
pozwala nam, w ograniczonej co prawda czynnikami obiektywnymi skali, być panami
własnego losu.
Wysoce rozwinięta umiejętność myślenia abstrakcyjnego,
umożliwiła stworzenie języka symboli czy podejmowanie logicznych spekulacji, a
to ściśle przełożyło się na wysublimowanie kultury czy postęp technologiczny.
Nic dziwnego, że od dawien dawna człowiek uważał się za wyjątkowe stworzenie.
Zwłaszcza w naszym kręgu kulturowym rozkwitały idee antropocentryczne –
człowiek został stworzony na boże podobieństwo, a zwierzęta po to by mu służyć.
– Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją
sobie poddaną. Abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i
wszelkimi istotami pełzającymi po ziemi. Oto daję wam wszelką roślinę
przynoszącą ziarno i wszelkie drzewo którego owoc ma w sobie nasienie, aby były
dla was pokarmem – rzec miał do ludzi biblijny Bóg. Swoje miejsce w naturze
odnaleźć na nowo pozwolił nam dopiero Karol Darwin. Okazało się, że nie
jesteśmy pępkiem świata, a jedynie przypadkowym, choć wspaniałym tworem ślepych
sił.

W antropocentrycznej kulturze twierdzenie takie wydawać się
mogło początkowo bluźnierstwem, ale stopniowo uzyskało akceptację. Co prawda
pod wieloma względami jesteśmy gatunkiem niezwykłym, nie stawia nas to jednak
ponad prawami przyrody. Wszyscy odczuwamy głód czy potrzeby seksualne, a w
ostatecznym rozrachunku czekają nas choroby i śmierć. Podobnie jak wszystko co
żyje, jesteśmy tylko organizmami. Częściami tych organizmów są nasze niezwykłe
mózgi, pozwalające nam na poznawanie struktury rzeczywistości. A także na
globalną kooperację. W ten sposób dokonujemy dzieł wcześniej niespotykanych.
Nadal uporczywie pobrzmiewają religijne próby wyjaśnienia tego fenomenu, lecz z
konieczności stawać muszą się coraz bardziej zagmatwane. W europejskich kręgach
religijnych do znudzenia powtarza się dualistyczną koncepcję, w myśl której
między nauką a religią nie ma sprzeczności, gdyż są to dziedziny odrębne. Symboliczna
interpretacja historii biblijnych prowadzić musi do filozoficznych nonsensów,
takich jak szukanie grzechu pierworodnego gdzieś na ścieżce ewolucyjnej, a nie
w Księdze Rodzaju. A jest to dla chrześcijaństwa kwestia kluczowa, pociągająca
za sobą konieczność nie tylko chrztu, ale samej męczeńskiej śmierci Jezusa.
Nie w wnikając w te teologiczne niedorzeczności, przyznać
trzeba, że w Stanach Zjednoczonych rozkwitają nurty znacznie bardziej
radykalne. To zresztą ciekawy paradoks, że w tym podobno najbogatszym państwie,
społeczeństwo nie jest szczególnie oświecone. Nie brakuje tam wszelkiej maści
nawiedzonych, indywiduów twierdzących że kontaktowali się z nimi kosmici czy
duchy. Szerzą się najbardziej fantastyczne teorie spiskowe. W omawianym
kontekście szczególnie interesuje nas ruch kreacjonistyczny, negujący
biologiczny darwinizm, jak też i inne udokumentowane prawidłowości, choćby z
dziedziny geologii czy kosmologicznej fizyki. Kreacjoniści upierają się, że
wszechświat powstał w siedem dni, wszystkie gatunki zwierząt powstały
jednocześnie, a człowiek się do nich nie zalicza. Byłaby to tylko pseudonaukowa
ciekawostka, gdyby nie fakt, że poglądy takie są tam na tyle masowe, iż
wywołujące głęboki rezonans. Lobby kreacjonistyczne domaga się choćby usunięcia
teorii ewolucji z programów nauczania, albo prezentowaniu amerykańskiej
dziatwie dwóch alternatyw – swojej i Darwina. Problem ten traktowany jest tam
całkiem poważnie, tak jak u nas dyskusje o tym czy in vitro jest moralne czy
nie. Takie są konsekwencje uznawania bredni i prawd za równoważne „poglądy”.
Oczywiście każdy może myśleć sobie co tylko zechce. Ale lepiej powierzyć
zdrowie lekarzom niż znachorom. Lepiej wymienić klocki hamulcowe, niż powiesić
w aucie amulet. Lepiej nie liczyć na cuda.