Znakiem naszych czasów jest służba kapitalizmowi. A ściślej
mówiąc zyskowi finansowemu. Podporządkowanych jest temu coraz więcej aspektów
naszego życia. Służyć kapitalizmowi zaczęła też psychologia. Nie tylko w tym
sensie, że sama jest już biznesem – na rynku pojawia się coraz więcej
publikacji z tej dziedziny, co świadczy o dużym zapotrzebowaniu na wiedzę
psychologiczną. Także dlatego, że zapomina się, co jest celem życia ludzkiego,
a mianowicie maksymalny dobrostan psychofizyczny. Coraz częściej adeptom poradników
i tym podobnych lektur bardziej niż o wewnętrzną harmonię chodzi o wywieranie
wpływu na rzeczywistość materialną – pieniądze, karierę, władzę. Z drugiej
strony wielkie korporacje starają się przy pomocy różnych technik wzbudzać
entuzjazm do pracy i wiązać z nią ludzi. Jeden z brytyjskich naukowców nazwał
to „przemysłem szczęścia”.

Kto nie chce nie musi podążać ścieżką materialnego imperatywu,
tyle że ciężko jest tego nie chcieć. W końcu najbardziej diabelską cechą
psychologii jest to, iż pewne oddziaływania wzbudzać mogą określone pragnienia.
To zresztą istota całego opartego na marketingu systemu. Nasze aspiracje i
dążenia nie są wytworami bujnej wyobraźni, a kultury w jakiej żyjemy. Z
kapitalizmem jest jak z demokracją – jak dotąd nie wymyślono nic lepszego.
Oczywiście najlepiej żeby był to kapitalizm z ludzką twarzą, to znaczy
zaspokajający społeczne potrzeby. I żebyśmy pamiętali o tym, że nie samym
chlebem człowiek żyje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz