![]() |
To że wszyscy jesteśmy równi jest jednym wielkim kłamstwem.
Już na starcie wyróżnia nas szereg czynników społecznych i genetycznych.
Jednych z nas środowisko będzie stymulować, a innych ograniczać. Dziedziczymy
potencjał kulturowy, intelektualny czy majątkowy, nie tylko w postaci
określonych dóbr, ale także wzorców które stają się częściami naszej
tożsamości. Również biologicznie określa nas pewien pakiet – możemy być brzydcy
lub piękni, silni lub słabi, ale też uzdolnieni lub ograniczeni. W przypadku
wrodzonych zdolności umysłowych mówimy o inteligencji płynnej. Jest ona
uwarunkowanym właściwościami fizjologicznymi naszego mózgu potencjałem, który
dzięki uczeniu się (w znaczeniu jak najbardziej szerokim) może się
krystalizować w postaci konkretnych umiejętności. W ten sposób kształtuje się
nasza inteligencja skrystalizowana, czyli zestaw wyuczonych czynności
umysłowych.
A zatem inteligencja wymaga zdobywania zasobów wiedzy i
doświadczenia – tylko wtedy może się w pełni ujawniać. Lecz jak mawiał filozof
– nie wystarczy dużo wiedzieć, żeby być mądrym. Wiedza nigdy nie jest
„absolutna” – jest raczej procesem dochodzenia do prawdy. Co więcej zrozumienie
różnych jej aspektów wymagałoby ogromnej wszechstronności. A podobno jeśli ktoś
jest dobry we wszystkim (jak wielu piszących czy wypowiadających się na każdy
możliwy temat dziennikarzy), to tak naprawdę nie jest dobry w niczym. Poznanie
jakiejkolwiek dziedziny choćby na poziomie podstawowym wymaga dosyć
systematycznego jej zgłębiania, a zatem wysiłku i czasu. Tego ostatniego we
współczesnym świecie szczególnie wszystkim brakuje – również odbiorcom
wiadomości. Gdy jednak zaczynamy drążyć jakiś temat zazwyczaj jest on bardziej
złożony niż schemat ukształtowany przekazem.
Bez znajomości matematyki nigdy w pełni nie zrozumiem tak
ważnych koncepcji fizyki jak szczególna teoria względności, mechanika kwantowa
czy wszelkie budowane wokół nich „teorie wszystkiego”. Mogę co najwyżej chełpić
się, że znam ich literackie uproszenia. Bez rozeznania w prawidłach chemii nie
pojmę zbyt wiele z piękna neurobiologii, a bez niej z mechanizmów psychologii.
Będę mógł jedynie wiedzieć coś o jej przejawach. Nie znając się na metodach
datowania znalezisk archeologicznych historię ludzkości będę mógł poznawać
tylko w sposób „humanistyczny”, zapoznając się z ustaleniami ludzi mądrzejszych
ode mnie. I tak dalej. Jestem jednak głęboko przekonany, że jestem formą
istnienia białka, a zarazem Bogiem. Otrzymałem bowiem częściową możliwość
wglądu we wiedzę ludzkości – kosmiczną świadomość. Ja, mały robaczek krążący na
ziarnku pyłu wokół niewielkiej gwiazdy. I to nawet jeśli są równiejsi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz